156 KM -  STOPNIK – SAN STINO DI LIVENZA [IT]

 

Nad ranem wydostaliśmy się z pasma gór i wjechaliśmy do kolejnego państwa. Buongiorno Italia! Od razu poczuliśmy zmianę klimatu. Stopniowo ,co raz więcej palm, i pinii, w których, jak zawsze siedziało tysiące cholernych cykad, nieustannie wydających wnerwiające odgłosy. Teren był praktycznie płaski, a możliwe, że nawet powoli z górki - w końcu jechaliśmy w stronę Wenecji. Było koło południa, nieznośna temperatura i bulgoczący dźwięk wydobywający się z naszych żołądków. Nadszedł czas żeby coś zjeść.. tylko był jeden problem – wszystkie okiennice pozamykane, nikogo na ulicy i błoga cisza.  Czyżby była to siesta? Niestety tak. Po kilku kilometrach zjechaliśmy do najbliższej kawiarenki na cokolwiek . Mmm... pyszna włoska kawa i ciasteczko – tyle musiało nam wystarczyć. Godzina relaksu pod parasolem dobrze nam zrobiła. Nabraliśmy sił ,żeby kontynuować podróż. Pod wieczór odwiedziliśmy market i zaczęliśmy poszukiwania odpowiedniej miejscówki do spania. Z tym ostatnim, znowu mieliśmy problem, bo wszędzie pola pełne kukurydzy i mało odpowiednich miejsc. Robiło się późno, ale ku naszemu szczęściu trafiliśmy na gospodarstwo z bardzo sympatyczną rodziną. Kawałek ogródka użyczył nam Daniele – bardzo miły, religijny i pełen pozytywnej energii Włoch. Rozmawialiśmy trochę po angielsku, trochę po włosku i trochę na migi. Dużo mówiliśmy o Karolu Wojtyle i o Polsce. Naprawdę miło było słyszeć tyle pozytywnych rzeczy o nas.  Daniele przyniósł krzesełka i stolik na którym stała woda, kubki i dwa małe Peroni na ostudzenie pragnienia. Włoch użyczył nam również swojej łazienki, abyśmy mogli odświeżyć się po takiej podróży.  Po kolacji szykowaliśmy się do spania, aż tu nagle usłyszeliśmy śmiejące się głosy, które nas wołały. Wychyliliśmy się z namiotu i naszym oczom ukazał się Daniele wraz z rodziną.

Byliśmy mile zaskoczeni z okazji odwiedzin i prezentu w formie wielkiej miski Risotto. Nie ukrywam było pyszne! Porozmawialiśmy chwilę, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i w tak zakończonym dniu położyliśmy się spać z uśmiechem na twarzy.




© 2014 Copyright & design by Mikołaj Kuropatwa. All rights reserved.