- Szczegóły
90 KM – LOCALITA PIETRA PIATTA - AQUILONE [IT]
Rano właściciel firmy wyjeżdżał do pracy, pozdrowił nas, my jego i wyruszyliśmy w dalszą trasę. Kilkaset metrów dalej, zatrzymaliśmy się na pobudzającą kawę. Tego dnia pogoda nie zapowiadała się najlepiej. Co chwila padało, znowu wszystko mieliśmy mokre. Momentami aż ciężko było jechać. Wymarznięci zatrzymaliśmy się w Sondrio, w jednej z miejskich pizzerii.
Musieliśmy się trochę ogrzać, więc przy okazji zjedliśmy obiad, napiliśmy piwa i podładowaliśmy elektronikę. Przez deszcz straciliśmy naprawdę sporo czasu. Ruszyliśmy dalej, droga była prosta, cały czas zbliżaliśmy się doliną ku Bormio. Za miejscowością Lovero zjechaliśmy na stację Shella, gdzie był również duży sklep i serwis rowerowy. Radek kupił parę szprych do swojego tylnego koła. Niesamowite, naszym oczom ukazały się przebłyski słońca. Pomarańczowo-różowe niebo dodało nam trochę otuchy i ciepła na dalszą trasę. Jadąc wzdłuż rzeki, szukaliśmy noclegu. Kręciliśmy po terenach wylewowych, pod wiaduktami, zajeżdżaliśmy do kilku gospodarstw, ale nigdzie nie mogliśmy nic znaleźć. Jechaliśmy więc dalej. Mijaliśmy obszary gęsto oznakowane, gdzie przestrzegali o możliwości zwolnienia tamy i ogromnych ilościach wody, która może zalać pobliskie tereny. Alarm był ogłaszany przez zamontowane w dolinie syreny. Gigantyczne śluzy, przez które przelewały się tony bystrej wody budziły lęk.
Woleliśmy znaleźć spokojniejsze miejsce. I tak się stało w Aquilone – małej wiosce niedaleko Bormio. Dogadaliśmy się z jednym z właścicieli o pozwolenie na nocleg na jego ziemi. Teren nie był zbyt równy, trawa wysoka i wilgotna – cały czas kropił deszcz. Ważne jednak było to, że mamy bezpieczne miejsce do spania, położone na lekkim wzgórzu. Właściciele proponowali nam nawet spaghetti, ale podziękowaliśmy i zjedliśmy swoją kolację, po czym poszliśmy spać – bo czekał nas kolejny, ciężki dzień.